A właściwie to tak zaczęłam go ja. Jak to moje maleństwo, moja mała, kochana córeczka ma teraz spędzać pół dnia w przedszkolu? Pół dnia z dala od mamusi, wśród obcych ludzi? Kto ją przytuli gdy zrobi jej się przykro? Kto potrzyma za rączkę podczas czytania bajki? Czy ktoś jej w ogóle przeczyta bajkę?
Jak poszłam ją odprowadzić pierwszego dnia to z całej siły starałam się dzielnie trzymać i nie pokazywać jak bardzo jest mi smuto, przecież cały czas jej opowiadałam jak to będzie fajnie w przedszkolu, że będzie mogła tańczyć, śpiewać i bawić się z innymi dziećmi, więc nie mogłam się nagle rozpłakać. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja po powrocie do domu, tam nie byłam już taka twarda.
Sama jestem trochę zaskoczona tą mieszaniną uczuć, przecież Myszka chodziła cały zeszły rok do przedszkola. Była tam jednak tylko 3 godziny dziennie, więc zanim zjadłyśmy z Kruszynką śniadanie, ogarnęłyśmy mieszkanie i wstępnie przygotowałyśmy obiad, Myszka była już w domu. Czasem nie zdążyłyśmy nawet się pobawić, tak nam czas szybko leciał.
W tym roku moje Serduszko zmieniało przedszkole (dostała się do państwowego), ma w nim spędzać zdecydowanie więcej czasu i w dodatku leżakować. Do tęsknoty za moim maleństwem doszedł jeszcze strach o to jak Myszka zareaguje na kolejną zmianę środowiska, przedszkolanek i kolegów. Długo się zastanawiałam czy mówić Pani w przedszkolu, że Myszka jest adoptowana. Przez całe wakacje twierdziłam, że nie powiem, bo niby po co im ta wiedza? Ostatecznie jednak, tuż przed pierwszym dniem w przedszkolu, wymiękłam. Powiedziałam. Chciałam, żeby Panie zapewniły mojej córeczce jak najwięcej spokoju i cały czas powtarzały Myszce, że "mamusia wróci". Bo Myszka zawsze o to pyta, czasem nawet jak idę do toalety.
Zastanawiałam się także jak sobie poradzi z leżakowaniem, przecież ona już od bardzo dawna nie śpi w ciągu dnia. A na słowa "spać" wypowiedziane przed godziną 18-tę reaguje wręcz alergicznie. Opowiadałam jej, że w przedszkolu dostanie leżaczek żeby mogła odpoczywać a nie spać przed dalszą zabawą.
Wszystkie te niepewności i emocje targały mną już kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego. W ogóle to zaczęłyśmy go od wagarów i Myszka poszła do przedszkola dopiero 3 września.
Zastanawiałam się także jak sobie poradzi z leżakowaniem, przecież ona już od bardzo dawna nie śpi w ciągu dnia. A na słowa "spać" wypowiedziane przed godziną 18-tę reaguje wręcz alergicznie. Opowiadałam jej, że w przedszkolu dostanie leżaczek żeby mogła odpoczywać a nie spać przed dalszą zabawą.
Wszystkie te niepewności i emocje targały mną już kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego. W ogóle to zaczęłyśmy go od wagarów i Myszka poszła do przedszkola dopiero 3 września.
A Myszka? Myszka poszła do przedszkola spokojnie, w pierwszym dniu nie uroniła ani jednej łzy, została z Panią bez problemu, pytając ją jednak już na początku czy "mamusia wróci?" Gdy przyszłam po nią przybiegła z uśmiechem i powiedziała, że było bardzo fajnie, nawet leżakowanie jej nie przeszkadzało. Drugiego dnia, rozstanie nie było już takie łatwe, ale gdy przyszłam po mojego przedszkolaczka i ją obudziłam (zasnęła jednak na leżakowaniu), już pytała czy jeszcze tu wróci, bo było fajnie.
Nie podoba mi się puszczanie dzieciom telewizji w przedszkolu, jadłospis i pewnie jeszcze do kilku rzeczy także mogłabym się doczepić, ale ważniejsze od tego jest dla mnie to, że moja kochana córeczka idzie do przedszkola z uśmiechem na ustach.
Dobrze, że została mi w domu jeszcze Kruszynka, bo nie wiem jak bym przeżyła rozstanie z Myszką. Jak w przyszłym roku Kruszynka także dołączy do grona przedszkolaków, to chyba będą chodziły do przedszkola na zmianę co drugi dzień, bo inaczej to mamusia się zapłacze.
A może jestem złą matką, bo siedząc w domu posłałam dziecko do przedszkola?
A może jestem złą matką, bo siedząc w domu posłałam dziecko do przedszkola?
ja siedząc w domu posłałam dwoje dzieci do przedszkola! I nie żałuje tego :) nawet jak początki były ciężkie to w przedszkole rozwija dzieci a ja nawet przy największych moich próbach nie dorastam im do pięt :) puszczanie tv w przedszkolu rzeczywiście średnie, na szczęście u nas tego nie ma :)
OdpowiedzUsuńPrzedszkole rozwija przede wszystkim umiejętności społeczne dzieci i współpracy w grupie, w domu bardzo ciężko je tego nauczyć. Ale i tak tęsknię :(
UsuńA co do telewizora, to u nas puszczają czasem bajki w trakcie leżakowania, dla tych dzieci które nie mogą zasnąć.
W Polsce masz wybór czy powiedzieć w przedszkolu/szkole czy dziecko jest adoptowane czy nie. Tutaj nie ma takiego wyboru. Na zawsze jest to wpisane w papiery dziecka, papiery bez których niczego się nie da załatwić.
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście dzieci dostają nowy akt urodzenia i nowy PESEL. A do przedszkola nie trzeba nawet tych dokumentów zanosić.
UsuńCzyli teoretycznie nigdzie nie ma żadnych dokumentów świadczących o tym, że jesteście serduszkowymi, a nie biologicznymi rodzicami Dziewczynek? Skoro mają już nowy pesel i akt urodzenia nigdzie nie ma śladu po adopcji?
UsuńTeoretycznie tak. Mają nowy pesel i nikomu nie musze mówić jak trafiły do naszej rodziny. Inaczej sytuacja wygląda u lekarza, wystarczy kilka pierwszych pytań wywiadu i musze powiedzieć, bo wielu informacji o porodzie, pierwszych miesiącach życia i chorób w rodzinie nie jestem w stanie udzielić.
UsuńNie jestes złą matką!!!! Wybij to sobie z głowy!!! I moim zdaniem dobrze zrobiłaś , że powiedziałaś Paniom, że córka jest adoptowana - będą wiedziały co z czym, jak reagować i w oóle! Nie mowię, że mają się z nią obchodzic jak z jajkiem czy specjalnie wyróżniać, ale myslę, że ta wiedza może im byc pomocna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie :)
UsuńDobrze sobie radzisz, nie łam się! Kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny i daje poważnego kopa rozwojowego. Zauważyłam dużą różnicę u Młodego jak przeszedł ze żłobka do przedszkola już po miesiącu, nawet żałuję, że go tam wcześniej nie zapisałam, bo jego grupa zaczęła razem jako dwulatki.
OdpowiedzUsuńZnowu ten tv w przedszkolu, dobrze, że u nas nie ma.
Wiem, że przedszkole dużo daje dzieciom i wiem, że Myszce się w nim podoba, alr i tak tęsknię. Jednak mimo wszystko staram się trzymać dzielnie.
UsuńPoczatki mogą być trudne dla was obu, ale z czasem zobaczysz, że ta decyzja przyniesie dla was więcej plusów niż minusów, powodzenia!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję :)
UsuńNawet nie myśl, że jesteś złą Matką! Jesteś wspaniałą Matką bo daje swojej córce szansę na rozwój w gronie rówieśników, a to jest w jej wieku Bardzo ważne. Wiadomo, że jest Ci Ciężko. Nam wszystkim.jest. Ale z czasem będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cie do Przeczytania mojego postu "jestem sobie Przedakolaczek". Wstęp to pięknie Opowiedziane uczucia oczami Dziecka :)
Przeczytałam, dziękuję :)
UsuńJa jestem po tej drugiej stronie - uczę w przedszkolu i wiem, że często pobyt dziecka w placówce rodzice przeżywają bardziej niż sam zainteresowany. Nie jesteś złą matką! Po prostu troszczysz się o dzieci najlepiej jak umiesz i jest to normalne. Czujesz smutek jednak nie jesteś samolubna bo pozwalasz dziecku na to by rozwijało się w gronie rówieśników :) Trzymam kciuki za Myszkę:)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie dzieci lubią chodzić do przedszkola, ja bardzo nie lubiłam i może dlatego teraz mam wyrzuty sumienia posyłając tam Myszkę.
UsuńWiem, że oddanie dziecka do przedszkola jest dla rodzica wielką traumą. Wiem to tylko z punktu widzenia przedszkolanki, bo mój Filip ma jeszcze sporo czasu na podbój tego świata. W żadnym wypadku nie możesz siebie nazywać złą matką! Dzieci potrzebują kontaktu z innymi i muszą uczyć się życia. Wiem, że najchętniej roztoczyłabyś nad dziewczynkami niewidzialną pelerynę żeby już nikt bardziej ich nie skrzywdził, ale się nie da... Ciesz się, że Twoja duża córeczka tak bardzo Ci ufa i nie płacze, bo wie że po nią wrócisz! Jesteś idealną mamą!
OdpowiedzUsuńDo ideału to mi jeszcze trochę brakuje, ale dziękuję za wsparcie :)
UsuńBardzo dobrze zrobiłaś. Ja dałam synka do żłobka i postępy, które robi są niesamowite :)
OdpowiedzUsuńW grupie dzieci na pewno uczą się dużo więcej, szczególnie dużo nabywają umiejętności społecznych.
UsuńMoim zdaniem, dziecko powinno chodzić do przedszkola, więcej dzieci uczy się pracy w grupie :)jesteś bardzo dobrą matką, chyba każda tak przeżywa wypuszczenie dzieciątka z pod skrzydeł :) poczekaj już nie długo będziesz dumna patrząc jak pięknie będzie latać :)
OdpowiedzUsuńJuż jestem bardzo dumna :)
UsuńNawet tak nie mów. Jesteś niesamowitą Mamą i dajesz Swoim pociechom wszystko co najlepsze. Kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny. Tylko my dorośli to wszystko wiemy, a serce i tak pęka.
OdpowiedzUsuńA jak Kruszynka znosi rozstanie z siostrą?
Pozdrawiam
Kruszynka też płacze co rano, ale nie dlatego, że Myszka wychodzi tylko dlatego, że ona zostaje w domu. Ale jej może to rozstanie też dobrze zrobi, może w końcu zacznie mówić, bo Myszka już nie będzie mogła jej wyręczać przez cały dzień.
UsuńChyba wszystkie mamusie wylewają morze łez zostawiając swoje skarby w przedszkolu. Są to trudne i nie zawsze pozytywne emocje. Ja się uspokoiłam w momencie kiedy pierwszy raz usłyszałam "dlaczego jesteś tak szybko?". Będzie dobrze-zobaczysz;}
OdpowiedzUsuńWiem, że będzie, musi być :)
UsuńTo znaczy, że moja córka uważa mnie za złą matkę? No ładnie , a nigdy mi tego nie powiedziała J Wszak też jako matka niepracująca posłałam ją i jej siostrę do przedszkola. Owszem, miałam wtedy takie dylematy ale patrząc z perspektywy - nie żałuję decyzji.
OdpowiedzUsuńNo może nie tak od razu za złą matkę, ale przyznać trzeba, że bardzo nie lubiłam chodzić do przedszkola, do szkoły zresztą też, po co mnie tam posyłałaś? :)
UsuńBO TAK ;)
Usuńto normalne - z jednej strony się cieszysz, nastawiasz malucha, a zdrugiej...jakoś Ci dziwnie, przykro, smutno...oj znam to, znam...nie jestes zlą mama, jestes normalna
OdpowiedzUsuńMoże nie powinnam, ale cieszę się, że nie jestem sama :)
UsuńJesteś dobrą matką, bo posłałaś dziecko do przedszkola i dałaś szansę na wkroczenie w bardziej niezależny etap życia:) Super, że Myszce się podoba. Będzie dobrze:))
OdpowiedzUsuńTylko czy ja chcę żeby ona już była niezależna?
OdpowiedzUsuń